Pierwsza podróż z dzieckiem

24 września 2016 | Podróże

Sezon wakacyjny w pełni. Wiele z nas-mam ma szereg wątpliwości dotyczących pierwszej podróży z maluchem. Bo przecież na naszej głowie jest przygotowanie całego bagażu. Najlepiej byłoby również przewidzieć wszystkie ewentualności i sytuacje awaryjne, co wymaga niemalże magicznych umiejętności 😉 Dziś o tym, jak to było u nas.

Niesforna kaszka

Na naszą pierwszą rodzinną podróż wybraliśmy się, gdy Zuzia miała 10 miesięcy. Był to wyjazd z przelotem zorganizowany przez biuro podróży. Już podczas startu stało się coś nieprzewidzianego: chciałam podać Zuzi nowy smak gotowych kaszek, ale nie przewidziałam, że mogą jej nie zasmakować. Efekt? Kaszka wylądowała na moich nowych spodniach.

dsc_1768

Niestety mój scenariusz nie przewidywał zabrania do podręcznej torby zapasowej pary spodni (dla siebie). Przestrzegam – warto! 🙂

Jako że mamy potrafią sobie jednak poradzić zawsze i wszędzie, moje białe rurki zaraz po starcie wymieniłam na parę jeansów od narzeczonego, która (na szczęście) przez przypadek znalazła się w jego bagażu podręcznym.

Na przyszłość już wiem, że przed startem nie ma co eksperymentować z nowościami i w ogóle pozwalać się dziecku objadać 😉 Z tego wszystkiego nie zauważyłam, że w naszym rzędzie siedzi Marysia Sadowska.

Niezbędniki

Jeśli chodzi o sam bagaż i niezbędniki z pewnością każdy z nas ma prywatną listę, którą ciągle edytuje i chętnie rozszerza o nowe pomysły. Ważne jest, aby wziąć ze sobą kilka ulubionych zabawek pociechy i coś na „czarną godzinę”, np. jajko niespodziankę. Lot przetrwaliśmy 🙂 Potem odprawa, bagaże i transfer – na całe szczęście dość krótki, bo półgodzinny.

dsc_1801

dsc_1820

Przybasenowe dyżury

Na miejscu otrzymaliśmy swój pokój (nr 101). Okazał się on niestety troszeczkę „zmaltretowany” i na pewno nie zasługiwał na ****, ale o tym, co z tym fantem zrobiliśmy, napiszę w następnym wpisie. Mając najgorsze za sobą (lot), postanowiliśmy się zrelaksować na basenie. I tutaj niestety pojawił się kolejny problem, bo nasza pociecha znalazła sobie inną rozrywkę: wolała biegać do wody i z powrotem. Wprowadziliśmy zatem dyżury (i to jest chyba jedyne wyjście). Po relaksie podano nam kolację, po której Zuzia zasnęła jak nigdy…

dsc_2047

Foty, fotki, fotunie

Następnego dnia rozpoczęliśmy wspólne sesje (których autorem była moja siostra, Aleksandra), a wieczorami – kiedy Zuzia zasypiała, a opiekę nad nią przejmowała właśnie Ola – razem z moim Wojtkiem ruszaliśmy w miasto. Bo przecież każdemu należy się chwila dla siebie! 😀 Było super. Całą fotorelację zamieszczam poniżej.

dsc_0591

dsc_2556

Zuzia i wycieczka jeepem

A teraz o samym miejscu. Cypr może się z całą pewnością pochwalić pięknymi szerokimi plażami, cieplutką wodą, żółwiami morskimi (w okresie letnim). Będąc tam, warto skorzystać z wycieczek safari oferowanych przez lokalne biura podróży. Zuzia była zachwycona całodzienną podróżą jeepem. W miejscowych marketach bez problemu można kupić pieluszki, mokre chusteczki, mleczko, dlatego zamiast wypełniać nimi nasze torby podróżne, lepiej zabrać jakieś zabawki. Na podróż pożyczyliśmy sobie „parasolkę”, czyli jednoczęściowy wózek dla dziecka, lekki, wygodny. Na koniec wyjazdu nie tylko naszej Zuzulce, ale i kilku innym dzieciakom, które poznaliśmy, wyskoczyło po kilka kropeczek na ciele, ale jak szybko się pojawiły, tak szybko zniknęły…

Droga powrotna wyglądała już zupełnie inaczej – Zuzia przespała cały lot i obudziła się na płycie lotniska Okęcie. Gdyby nie opóźniony lot, mogłabym w ten sposób latać co tydzień 😀

dsc_2324

 


Facebook:

Facebook Pagelike Widget

Instagram:

Reklama


Komentarze 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *